O Potrzebie Ludzkiej
...i już w zgiełku żądań nie dziwiły mnie własne, wymuszone wewnętrzną siłą słowa. Już nie widziałem dziejów świata zdanych na kaprysy przypadku. Najbardziej podstawowe z pierwotnych sił kazały mi przede wszystkim się o rodzinę troszczyć. Współposłom w izbie tak samo o ród i szczep własny najpierw chodziło. Jedni w szlachetniejsze, inni w podlejsze słowa troski swe oblekali, ale wszystkim o to samo szło. Nawet tym "rozwiniętym" z Hobola i Grodnicy.
- Nikt tu nie spodziewał się, że bez mrugnięcia za nieznany świat położycie głowy - odezwał się Chocian, który nie wiadomo kiedy pojawił się w tym zamęcie.
Stanął na samym środku między Głowaczem i Świętosławem. Wszystkie usta zamilkły, a wszystkie oczy na nim spoczęły.
- Pewnie, że za wojenne wspomożenie należałaby się waszym rodzinom ze strony Hobola gościna. Bogowie świadkami, że wiele uczyniłem, aby na czas starcia Grodnica przepuściła i nakarmiła waszych starców, niewiasty i dzieci. Nic nie uzyskałem. Tak jak w was zabobony, tak w mieszkańcach Hobola i Zacisza przesądy. Boją się, że nadto trucizną Popiołców nasiąknięte wasze umysły i za mury ją bezwolnie przemycicie...
Chocian postawił na szczere wyznanie, lecz zdawało się, że tym razem się przeliczył.
- Czy rozumiesz jak nas obrażasz? - rzucił ktoś drżącym z wściekłości głosem. - Za jakie bydlęta nas tu macie oczekując, ze po tych słowach obok was w bitwie staniemy?!
- Słuszność po twojej stronie! - Chocian próbował przekrzyczeć kipiące złością zgromadzenie. - Są wśród nas ludzie butni i podli. Są też nierozumni i zatwardziali. Niezdobyte mury nie tylko przed wrogiem, ale i trzeźwym oglądem świata bronią. Wstyd za niegodziwość rodaków serce mi szarpie. Miejcie na względzie jednak, że nie wszyscy wami pogardzają. Są i tacy, co chcą wam chociaż namiastkę godnego sojuszu...
Granica jednak już została przekroczona. Już się posłowie wyzbyli przychylności. Już się wściekłym uniesieniem ich dusze żywiły. Już ku drzwiom się pospiesznie zbierali...
- Uciszcie się! - Gintar nieoczekiwanie wsparł Chociana. - Niech powie jeszcze!

